Artykuły

"Will Stark" Warrena

CHODZI o sceniczną wersją głośnej powieści Roberta Penn Warrena pt."Gubernator", która była u nas bestselerem l960 roku, przy czym praca jej tłumacza, Bronisława Zielińskiego, uznana została słusznie za najlepszy po­wojenny przekład. W Stanach Zjedno­czonych "Gubernator" ukazał się w 1946 roku, w rok później autor otrzymał za powieść nagrodę Pulitzera (najwyż­sza nagroda artystyczna w USA). W 1948 r. na prośbę słynnego inscenizatora, Erwina Piscatora, autor dokonał scenicznej przeróbki powieści, granej w teatrze Piscatora i w licznych teatrach studenckich. Po jedenastu latach Warren opracował nową wersją sceni­czną "Gubernatora", prapremiera któ­rej odbyła się w październiku 1959 w "Fast 74th Street Theatre" w Nowym Yorku. Obecnie, w polskim przekładzie Kazimierza Piotrowskiego i Bronisława Zielińskiego, sztuka ta trafiła na polskie sceny (prawie jednocześnie wystawiły ją warszawski Teatr Dra­matyczny i Teatr Śląski im. Wyspiańskiego).

Kto zna powieść,nie trzeba go zachęcać do obejrzenia przedstawienia,kto jej nie zna ,niech ją koniecznie przeczyta,ale dopiero po obejrzeniu sztuki. Bo jak niemal każda sceniczna adaptacja powieści -sztuka pozostawia pewien niedosyt. Warren jest znakomitym powieściopisarzem (jak też i poetą i uczonym lingwistą), jako dramaturg nie udźwignął jednak potężnej budowli powieści, jej złożonej problematyki i wielowarstwowej fabuły. W budowie sztuki widać wyraźne wpływy i sugestie Piscatora, za wiele tu jednak płaszczyzn i planów scenicznych,za wiele przejść z narracji do akcji,za wiele retrospekcji chaotycz­nej,nieuporządkowanej. Stąd mała przejrzystość,niedowład kompozycji,nużąca chaotyczność,miejscami publicystyczne natręctwo zbyt rozbudowanej narracji.

Sztuka trafiła na szczęście do dobrego teatru,dostała się w ręce dobrego reżysera (LUDWIK RENE); znakomicie wspomógł go scenograf (JAN KOSIŃSKI,który w dużej mierze zadecydował o sukcesie przedstawienia,potrafił bowiem zorganizować ten chaos sceniczny,nadać przejrzystość rwącej się reportażowości przez pozornie tylko prostą,bardzo funkcjonalną dwupoziomową zabudowę sceny z rotacją i schodami.

No i przede wszystkim JAN ŚWIDERSKI, Świderski,który w swych wszystkich,jednakowo znakomitych kreacjach,tyle już prawdy powiedział nam o człowieku,teraz przekazuje nam ze sceny - w roli gubernatora Willa Starka - prostą zdawałoby się,a jakże złożoną ludzką prawdę o uczciwym Amerykaninie,który próbował być uczciwym gubernatorem. Nie znam książki czy sztuki,która by tak wiele nam powiedziała o współczesnych społeczno-politycznych stosunkach amerykańskich,o administracji amerykańskiej,jak książka i sztuka Warrena. Ponury jest ten cały "mechanizm władzy",którego tryby zmiażdżą każdego,kto nie przejmie jego metod działania..Jest w powieści epizodyczna postać szofera gubernatora,Cukierka,która mimo swej epizodyczności dorasta do formatu postaci pierwszoplanowych. Niestety,zabrakło jej niemal zupełnie i w tekście sztuki i na scenie,jest nikła,nijaka. Dlatego nie zagrał końcowy akcent przedstawienia,właśnie z Cukierkiem,tym,który "wierzył w Szefa". Ładnie natomiast prowadzi trudną podwójną rolę narratora i dziennikarza Jacka Burdena - EDMUND FETTING,który po rocznym pobycie w Warszawie dorwał się wreszcie do roli w której mógł pokazać swoją aktorską klasę. Błysnął jeszcze kapitalnym epizodem ALEKSANDER DZWONKOWSKI (Frey),pewnie prowadzi postać doktora Stantona JÓZEF DURIASZ, Sadie HALINY DOBROWOLSKIEJ wymyka się z wyrazistych i ostrych konturów(to przecież materiał na osobny równorzędny dramat,jak historia doktora Stantona,na scenie słabo wydobyty). O pozostałych wyko­nawcach - no cóż, byli na scenie,gra­li.

Więc sukces przedstawienia, to suk­ces Ludwika Rene, Swiderskiego i Kosińskiego. Po "Medei" - jeszcze jedno dobre przedstawienie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji